Stronghold Table – duchy Indian w parku Badlands

Jedziemy na Stronghold Table

Dojazd na Stronghold Table okazał się dużo bardziej skomplikowany, niż nam się wydawało. Od rangerki dostaliśmy informacje, że z asfaltowej drogi musimy zjechać na terenową i na wysokości starej szopy skręcić w prawo. A potem to już nie ma żadnej drogi i trzeba podążać za śladami kół.

Do starej szopy dojechaliśmy bez większego problemu, ale stwierdziliśmy, że to na pewno nie ta stara szopa, ponieważ na jej wysokości był rozwalający się płot i niemniej rozwalająca się brama. Zaczęliśmy więc jeździć  w te i z powrotem po indiańskich dróżkach rozglądając się dookoła, czy naszym ze wszech miar podejrzanym zachowaniem nie ściągamy czyjegoś zainteresowania.

Po godzinie jeżdżenia zdecydowaliśmy się wrócić do starej szopy. Ryzyk fizyk, otwieramy bramę i wjeżdżamy, było nie było, mamy pozwolenie od rangerki. Otworzyliśmy bramę i wjechaliśmy na czyjś teren. Zamknęliśmy za sobą bramę, ale co dalej? Przed nami morze traw, ale żadnej drogi. Po chwili wnikliwego rekonesansu odkryliśmy lekko wgniecioną trawę, co przy dużej dozie dobrej woli mogliśmy uznać za ślady kół.

Po pewnym czasie jakiekolwiek ślady zniknęły. Przed nam rozpościerało się niekończące się morze traw. I co teraz? Nic, jedziemy! Na szczęście wtedy jakoś zapomnieliśmy o tych bombach w trawie i ruszyliśmy off road przed siebie. Co i raz wjeżdżaliśmy w głębokie kałuże zupełnie niewidoczne w gęstej trawie. Błoto tryskało spod opon na kilka metrów w górę. Ale im bliżej Stronghold Table tym było bardziej sucho, a błoto ustępowało preriowej roślinności. Co chwilę mijały nas tabuny dzikich koni, a małe koniki zatrzymywały się i przyglądały się naszemu samochodowi z duża ciekawością. Oczywiście nawigowaliśmy na tak zwanego czuja, jechaliśmy po prostu w słusznym jak nam się wydawało kierunku.

Po jakimś czasie po bokach zaczęły pojawiać się śnieżnobiałe badlands, a to oznaczało, że się zbliżamy. Po kilku minutach dojechaliśmy do stromej grani, z trzech stron otaczała nas przepaść. To znaczy, że jesteśmy na miejscu.

 

brama z drutu kolczastego w drodze na stronghold table
Tę bramę zdecydowaliśmy się otworzyć. Wbrew pozorom, jest to wjazd na Stronghold Table. 🙂

droga na stronghold table
Startujemy.

droga przez prerię
„Droga’ na Stronghold Table

mustangi na stronghold table
Dzikie mustangi i mniej dzikie krowy

 

Stronghold Table –  Mitákuye Oyás’iŋ – „Wszyscy jesteśmy krewnymi i wszystko jest ze sobą powiązane”

Zaparkowaliśmy samochód w bezpiecznej odległości od przepaści i wyruszyliśmy na spacer. Z wysokiego płaskowyżu, na którym staliśmy rozpościerał się widok na bezkresne badlands. Takich przestrzeni i takich krajobrazów nie ma w części północnej. Przemierzyliśmy równinę Stronghold Table wzdłuż i wszerz, napawając się ciszą i niezwykłą harmonią tego miejsca. Wydawało się, że Mitákuye Oyás’iŋ daje tu o sobie znać ze zdwojoną siłą. „Wszyscy jesteśmy krewnymi i wszystko jest ze sobą powiązane” to stare powiedzenie Indian Lakota, ale jeszcze bardziej ich sposób życia. Czuliśmy, że to jest też nasze miejsce.

Dodatkowo byliśmy jeszcze w euforii, że udało nam się dojechać i spełniliśmy marzenie jeszcze z dziecięcych lat, gdy zaczytywaliśmy się indiańskimi opowieściami.

O wydarzeniach, które rozegrały się na Stronghold Table przypomina tylko zwyczajny kij wbity w ziemię, do którego przyczepiono amulety i łapacze snów.

Opuszczaliśmy Stronghold Table z żalem, szkoda było nam zostawiać to miejsce, chociaż nie robiliśmy tu nic poza snuciem się pośród kłującej trawy. Byliśmy pewni, że tu wrócimy.

 

morze traw na stronghold table w parku Badlands
Dojechaliśmy.

badlands
Bezkresne badlands ze Stronghold Table

budka i łapacze snów
Stronghold Table, w oddali nasz dzielny wóz

twierdza tancerzy ducha
Stronghold Table – twierdza Tancerzy Ducha

nasza rodzina na stronghold table
My na najdalej wysuniętym cyplu Stronghold Table

 

Nasza druga wizyta na Stronghold Table

Kilka lat później, gdy do naszych rodzinnych wyjazdów dołączyła nasza podrośnięta już nieco córka, od razu wpisaliśmy park Badlands i Stronghold Table do planu. Ponieważ mieliśmy już przetarte szlaki nie spodziewaliśmy się żadnych komplikacji.

Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście do White River Visitor Center. Tym razem przywitała nas tam indiańska młodzież, to znaczy ranger w wieku ok. 18 lat i jego koledzy, najprawdopodobniej ze szkoły średniej, którzy widać przyszli posiedzieć chwilę z kumplem. Przywitali nas bardzo miło, stanowiliśmy zapewne ciekawą odmianę w monotonnym życiu White River Visitor Center.

Powiedzieliśmy, że prosimy o pozwolenie na wjazd na Stronghold Table. Młodzież była wyraźnie zakłopotana. „Gdzie wy chcecie jechać?”, „A gdzie to w ogóle jest?” No cóż, nie byliśmy przygotowani na taki obrót sprawy. Wytłumaczyliśmy, jak umieliśmy, dokąd chcemy jechać, ale na obliczach naszych rozmówców wciąż malowało się zdumienie. W końcu zapadła decyzja, jeśli wiecie gdzie jechać, to możecie jechać.

Zatem pojechaliśmy. Jakież było nasze zdumienie, gdy dojechawszy na miejsce, nic nie wyglądało tak jak wcześniej. A może jednak zabłądziliśmy? Nie, to przecież ta sama brama, tylko za nią zamiast morza traw rozpościerają się pola uprawne. O ile ostatnim razem na łąkę jakoś nie baliśmy się wjechać, to teraz wjazd na czyjeś pole wydał nam się mało stosowny. Między uprawami dostrzegliśmy jednak miedzę. To może tą miedzą? Dobra, jedziemy.

To była dobra decyzja, bo pola uprawne szybko się skończyły i wjechaliśmy na dobrze nam znaną trawiastą prerię. Kilka chwil i znów staliśmy na Stronghold Table. Tym razem było nas tu bardzo dużo, moja rodzina plus rodzina mojego brata. I bez względu na to, czy ktoś z nas był tu pierwszy raz czy kolejny, wszyscy byliśmy wzruszeni stojąc na tej ziemi. Dzieciakom opowiedzieliśmy o Wounded Knee, o walkach o Góry Czarne i o Tancerzach Ducha, którzy znaleźli tu schronienie.

Na Stronghold Table wciąż była cisza, tylko czasem wiatr zaszeleścił w wysokiej trawie, słońce powoli chwało się za horyzont. „Jedźmy, nikt nie woła!”

 

stronghold table
Nasze dwa wozy na Stronghold Table

Jeśli podobał Ci się ten artykuł, będzie mi bardzo miło jeśli wesprzesz mnie na Patronite!

https://patronite.pl/ameryka-dla-podroznika

Lub poprzez PayPal: dorotasulima22@gmail.com




8 komentarzy

  1. Świetny tekst. Wzruszyłam się czytając tę opowieść. Doroty teksty to wspaniałe ” amerykańskie opowieści” pełne uroku i magii, zabarwione
    poczuciem humoru i dystansem
    do samej siebie.

  2. Uwielbiam takie blogi! Tak soczyste w informacje :). Wiem ile to wysiłku więc naprawdę szacun. Wybieram się do Arizony i płd Utah na wiosnę. Jakie miesiące będą bardziej odpowiednie, żeby pogoda była optymalna? Czy druga połowa maja to odpowiedni czas, żeby nie było np. zbyt dużo opadów?

    1. Bardzo dziękuję! 🙂 🙂
      Maj to najlepsza pora na Arizonę i południowe Utah. W Arizonie będzie już dosyć ciepło, a w Utah temperatury będą optymalne. Powinno być dużo słońca i mało deszczu.

  3. Świetna relacja. Rozumiem, że samochód terenowy jest niezbędny czy można tam wjechać też zwykłym SUV’em? Przepraszam za tak techniczne pytanie do tak poetyckiej opowieści.

    1. Bardzo dziękuję! 🙂
      Techniczne pytania są niezwykle istotne. 😉 Ja nie ryzykowałabym tu wjazdu samochodem bez przynajmniej AWD. To dosyć podmokły teren, miejscami z głębokim błotem, nie wiem, czy zwykły SUV dałby radę się z tego błota wyciągnąć. No i droga prowadzi cały czas przez trawę, z różnymi zapadlinami, których po prostu nie widać. Ale przy suchej pogodzie pojazd z AWD powinien dać radę. 🙂

  4. Bardzo dziekuje! Wszyscy jestesmy krewnymi. Swietna opowiesc. Tez zaczytywalam sie indianskimi historiami w dziecinstwie i ciagnie mnie zawsze do rezerwatow i terenow Indigenous People. Planujemy Badlands. Zdjecia absolutnie cudowne. To sa ziemie, gdzie duch jest zywy.

    1. Bardzo dziękuję za taki piękny komentarz! 🙂 Indianie Północy wciąż mają bardzo silną tożsamość, stąd też silne protesty przeciwko rurociągowi w rezerwacie Standing Rock. Historia to wciąż niezaleczona rana i rdzenni mieszkańcy tych okolic wciąż nią żyją. Odwiedzenie tych ziem to bardzo emocjonalna przygoda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *