Tower Arch, czyli samotność w parku Arches

Tower Arch to po Double O Arch mój ulubiony łuk skalny w parku Arches. Jest nie tylko piękny i ogromny, ale ma jeszcze jedną cechę, która winduje go w rankingach, przeważnie nigdy nikogo tam nie ma. To cudowne miejsce, w środku zatłoczonego parku jest jak oaza spokoju. Do tego jest to szósty największy łuk skalny w parku. Mam nadzieję, że to wystarczająca zachęta, by Tower Arch odwiedzić.

 

Dojazd na parking przy Tower Arch Trail

Droga samochodem od Visitor Center w parku Arches do początku szlaku zajmie Wam około 50 minut. Z głównej drogi Arches Drive musicie skręcić w lewo w Salt Valley Road. Jest to droga terenowa, ale w bardzo dobrym stanie, do przejechania nawet sedanem. Niemniej jest to droga szutrowa, dlatego też nie należy na niej przekraczać prędkości 30 mph, by nie przebić opony.

Po przejechaniu w sumie 23,7 mili, od Visitor Center skręcamy z Salt Valley Road w drogę Klondike Bluff Road. Ta jest nieco gorsza, ale jesteśmy już bardzo blisko szlaku. W każdej chwili możemy zostawić samochód i dalej pójść na piechotę. Droga kończy się przy stromym klifie i dokładnie tam zaczyna się szlak do Tower Arch. Na parkingu jest toaleta.

 

 

Wejście na płaskowyż

Szlak do Tower Arch jest dosyć krótki, ma 2,4 mili (ok. 4 km) w obie strony. Ma tylko dwie trudności. Pierwsza z nich tuż przed nami, musimy wdrapać się na stromy klif usiany wrednymi, osuwającymi się kamyczkami. Druga trudność to  stroma wydma w dalszej części szlaku, tutaj też będziemy się osuwać, ale na szczęście po piasku. 

Podejście na płaskowyż nie jest jednak długie i nawet się specjalnie nie zasapaliśmy po drodze. Gdy już wczołgaliśmy się na górę zobaczyliśmy panią ranger, która entuzjastycznie zareagowała na nasz widok: „It’s great to see people up there!” Nie bardzo wiedzieliśmy skąd ta radość, przecież zapewne jest „lot of people up there”. Ale jednak nie. Wyszliśmy na piękny płaskowyż i na otwartej przestrzeni jak okiem sięgnąć nie było absolutnie nikogo. Niemożliwe, jesteśmy zupełnie sami, ale ekstra! I tak już było do końca szlaku i z powrotem.

 

 

Klondike Bluffs

Płaskowyż, na który weszliśmy to Klondike Bluffs. Mamy tu wrażenie, że jesteśmy pośrodku niczego. Klondike Bluffs to sieć prymitywnych szlaków pieszych, ale i fantastycznych ścieżek rowerowych i tras dla samochodów terenowych. To jeden z najdzikszych terenów wokół Moab, dlatego też udają się tu ludzie szukający samotności i mocnych wrażeń. Jedną z takich dróg terenowych możecie w pobliże Tower Arch dojechać i znacznie skrócić sobie marsz. Testowaliśmy też tę opcję i opowiem o niej w dalszej części wpisu. 

Na razie maszerujemy sobie dzielnie przez Klondike Bluffs. Droga jest prosta, ale niestety trochę w górę, trochę w dół. Część szlaku wiedzie po piaskowcu, dlatego też nie ma miejscami wydeptanej ścieżki. Musicie zatem rozglądać się za kupkami kamieni wyznaczającymi szlak. Wszędzie otaczają nas tzw. fins, czyli skalne płetwy, wąskie ściany, przypominające płetwę rekina oraz niesamowite formacje skalne.

 

 

Marching Men

Najbardziej niezwykła formacja skalna na naszej drodze to Marching Men. Dotrzecie tu po około 0,8 mili od początku szlaku. Po lewej stronie, na szczycie skalnej płetwy zobaczycie sześć skalnych figur. Stoją one w równym rządku, jedna za drugą i ponoć przypominają maszerujących żołnierzy. Mi się bardziej kojarzą z wędrującą Drużyną Pierścienia, tym bardziej że jedna z nich zdecydowanie ma na głowie kapelusz Gandalfa. W tle Marching Men zobaczycie szczyty La Sal Mountains.

Do Marching Men można podejść odbijając nieoznakowanym szlakiem w lewo. Doda to nam mniej niż milę do głównego dystansu. Rano będziecie mieć formację Marching Men pod słońce, dlatego też zdjęcia Drużynie Pierścienia warto zrobić w drodze powrotnej.

 

 

Marching Men

 

Tower Arch

Zostawiamy Marching Man z tyłu i wspinamy się na stromą wydmę. Jesteśmy już naprawdę niedaleko, jeszcze tylko spacer przez kanion szczelinowy i jesteśmy u stóp Tower Arch. Widok jest po prostu nieziemski, widać potężny Tower Arch, a zanim ogromną skalną iglicę przypominającą wieżę. Od tej wielkiej wieży Tower Arch ma swoja nazwę.

Teraz jeszcze wspinaczka pod łuk po piaskowcu. Jest tu trochę stromo, ale bez problemu da się ten kawałek pokonać. Jako że Tower Arch jest naprawdę potężny, rzuca też sporo cienia. Spokojnie można tu odpocząć z widokiem za milion dolarów. My zjedliśmy tu sobie drugie śniadanko, niektórzy nieco się zdrzemnęli w „cieniu posągu”. Dobrze zregenerowaliśmy siły przed powrotem, bo wędrówka, choć krótka, daje się we znaki z powodu upału.

Tower Arch trudno sfotografować, bo jest bardzo duży, zrobienie zdjęcia od wschodniej strony bez szerokokątnego obiektywu jest niemożliwe. Trudno też sensownie uchwycić wieżę, gdyż jest bardzo wysoka, a ściany kanionu za Tower Arch nie pozwalają na złapanie sensownej perspektywy.

Byliśmy pod Tower Arch 3 razy i tylko raz spotkaliśmy tu ludzi, dwóch Azjatów, którzy wpadli tu jak po ogień i natychmiast pognali dalej. Mieli zapewne bardzo napięty plan, bo nawet nie zdążyliśmy usunąć się spod łuku. Oni po prostu zrobili sobie zdjęcia z nami i zniknęli między skałami. Tak jak już wspomniałam, zasady szlakowego savoir vivre są takie, by parkowych atrakcji nie okupować i umożliwić każdemu zrobienie zdjęcia bez naszej szanownej osoby.  

 

Przejście przez kanion szczelinowy
Skalne płetwy na szlaku
Już z daleka widać wieżę przy łuku.

 

 

 

 

Tower Arch od drugiej strony

 

 

Relaks pod łukiem

 

Tower Arch – wyprawa samochodem terenowym

Jest jeszcze inny sposób dostania się do Tower Arch, można tu podjechać terenówką. Nie jest to jednak droga na żadne SUVy, potrzebny jest na niej samochód terenowy z prawdziwego zdarzenia. 

My pożyczyliśmy naszego jeepa w Moab i wyruszyliśmy do parku Arches. Jechało się tym trochę jak traktorem, samochód miał zerową amortyzację i blaszaną podłogę z dziurami, przez które widać drogę. Ale ponoć miał być niezawodny w terenie.

Droga terenowa do Tower Arch zaczyna się również przy Salt Valley Road. Trzeba po prostu skręcić w lewo przed drogą do szlaku pieszego. Droga ta nie ma nazwy ani w Google maps, ani w atlasie Utah. Na początku jest zupełnie dobra, ale to, co dobre szybko się kończy i droga robi się makabryczna z głębokimi dołami i wysokimi głazami. Co chwilę wychodziliśmy z samochodu i deliberowaliśmy, którą stroną ominąć wysoki kamień. W sumie jechaliśmy tak wolno, że na piechotę byłoby znacznie szybciej i o ile taniej!

Jak zwykle w takiej sytuacji najwięcej frajdy ma kierowca. Nami telepało w tej blaszanej puszcze na prawo i lewo. W końcu wysiadłam z tego wozu, reszta ekipy sobie jechała, a ja sobie szłam koło nich. 🙂 Droga kończy się małym parkingiem i stąd możemy wyruszyć na króciutką wędrówkę do Tower Arch. Przy wersji z samochodem terenowym będziemy mieć do przejścia pod łuk tylko 0,5 mili. Ale według mnie jest to opcja dla fanów jazdy w terenie, Tower Arch jest tu chyba jedynie dodatkiem do ekscytującego dnia off roadowej jazdy.

Wracając możecie jechać tą samą drogą lub skręcić w prawo, w drogę, która dowiezie Was do Balanced Rock. To oznacza więcej drogi w terenie i lepsze wykorzystanie Waszego jeepa. 🙂

 

Droga do Tower Arch
Tylko dla miłośników dróg terenowych 😉

 

 

Jeśli podobał Ci się ten artykuł, będzie mi bardzo miło jeśli wesprzesz mnie na Patronite!

https://patronite.pl/ameryka-dla-podroznika

Lub poprzez PayPal: dorotasulima22@gmail.com

 




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *