Main Terraces
Dalej zmierzamy na oglądanie trawertynowych tarasów o pięknych mitologicznych i antycznych nazwach: Minerva Terrace, Cleopatra Terrace, Jupiter Terrace. Najładniejszy jest moim zdaniem jest Taras Minerwy. Wszędzie tutaj spacer odbywa się po drewnianych pomostach zbitych z desek, niestety ze sporymi prześwitami. Dlatego też uważajcie tu bardzo, by nic Wam nie upadło. Ja upuściłam tutaj osłonę od obiektywu, ta oczywiście przeleciała przez szczeliny i spadła sobie do wrzącego strumyczka, który powoli unosił ją w kierunku Pacyfiku. Na szczęście syn mojego brata, Miłosz, który nie tylko jest wysportowany, ale również bardzo przytomny, zeskoczył z półtorametrowego tarasu, złapał osłonę i zwinnie wspiął się z powrotem. Dostał potem gromkie brawa od wszystkich zwiedzających, którzy w napięciu oczekiwali na wynik akcji sadząc, że Miłosz niechybnie się ugotuje.
Teraz poprzez Main Terraces idziemy w kierunku Canary Spring. To jedno z najładniejszych miejsc w całych Mommoth Springs, bo oprócz kolorowych tarasów mamy tu również martwe drzewa, których czarne pnie pięknie kontrastują z bielą trawertynu.
Upper Terraces
Teraz zostały nam do zwiedzenia Upper Terraces i musimy dokonać wyboru, czy robimy to na piechotę, czy samochodem. Upper Terraces oplata samochodowa jednokierunkowa pętelka Upper Terrace Loop Drive, ale jest również chodnik, można ją zrobić spacerkiem. Jeśli wybieracie spacer, to z Canary Spring możecie ruszyć w dalszą drogę, do przejścia jest jedynie 2,4 km. Jeśli wolicie dalej zwiedzać samochodem to udajecie się na parking i z Grand Loop Rd. wjeżdżacie na Upper Terrace Loop Drive.
My wybraliśmy jazdę samochodem, co chyba niekoniecznie było szczęśliwym pomysłem, bo zwiedzanie wyglądało tak: „O rany, ale tu ładnie, no ale przejechaliśmy”. Nie zostawało nic innego, jak robić pętelkę od nowa, bo zawrócić nie można było. Na bezwarunkowego stopa zasługuje New Highland Terrace, mamy tu las martwych drzew wyrastających z trawertynowego podłoża, to miejsce ma iście apokaliptyczny klimat. Dalej warto zobaczyć Orange Spring Mound (tu nawet udało nam się wyhamować) przepiękną górkę, którą zbudowało wypływające z niej źródełko. Zaraz obok mamy Tangerin Spring, utworzone w ten sam sposób. Oba źródełka to obowiązkowy przystanek. Dalej mijamy Bath Lake, które przeważnie zawsze jest wyschnięte oraz White Elaphant Back Terrace. Jedno i drugie możemy sobie darować. Na końcu naszej przejażdżki znajdują się Angel Terrace, bielusieńkie jak śnieg tarasy, bardzo fotogeniczne.
Angel Terrace Orange Spring Mound Tangerin Spring
źródło: NPS
Na koniec zwiedzania Mommoth Hot Springs możemy zajrzeć do Albright Visitor Center, znajdującego się w jednym z budynków historycznego Fortu Yellowstone.
Kilka słów o Mommoth Hot Springs
Tarasy nieustająco się zmieniają, ich wygląd zależy od aktywności termalnej wód podskórnych. Gdy aktywność się zmniejsza lub zamiera, z tarasów znikają kolory, bo odpowiedzialne za nie bakterie nie mają odpowiedniego środowiska do życia. Te same tarasy po kilku latach mogą wyglądać zupełnie inaczej.
Mammoth Hot Springs jest miejscem intensywnych badań biologów, a nawet astrobiologów. Organizmy zamieszkujące ten rejon reprezentują najwcześniejsze formy życia na Ziemi, naukowcy prowadzą tu badania nad tym, jak życie wyewoluowało na naszej planecie i analizują możliwości istnienia form życia na innych planetach.
Roosevelt Arch
Teraz mamy do wyboru: albo opuszczamy Wyoming i jedziemy do Montany zobaczyć Roosevelt Arch, albo dalej poruszamy się Grand Loop Rd. w kierunku części parku zwanej Tower-Roosevelt. Droga do Montany zajmie nam najwyżej 15 minut, bo to tylko 5 mil, a dotrzemy do Gardiner – miasteczka, które powstało w 1880 i służyło jako zaplecze dla turystów, tłumnie odwiedzających park Yellowstone, wówczas w liczbie tysiąc osób rocznie. 😉
W roku 1903 do Gardiner dotarła kolej, turyści wysiadali na stacji, a dalej zwiedzali park zaprzęgiem konnym. Wszystkie linie kolejowe dojeżdżające kiedyś do Yellowstone są już rozebrane.
Roosevelt Arch to jeden z najsłynniejszych punktów orientacyjnych w Yellowstone. Zbudowano go w 1903 roku jako łuk triumfalny w podzięce prezydentowi Rooseveltowi za park Yellowstone i ogólnie za wszystkie zasługi. Budowę nadzorowało wojsko stacjonujące w Fort Yellowstone, a sam prezydent wmurował kamień węgielny. Jednocześnie umieszczono też kapsułę czasu zawierającą biblię, lokalną gazetę i zdjęcie Roosevelta. Na szczycie łuku umieszczono napis „For the Benefit and Enjoyment of the People”, co w wolnym tłumaczeniu powinno brzmieć „By ludzie mieli z tego korzyć i by się tym cieszyli”, co w przypadku parku Yellowstone sprawdza się nad wyraz.
Moim zdaniem warto ten łuk zobaczyć, my się nim jednak szczególnie nie ekscytowaliśmy, bo mieszkaliśmy zaraz koło niego i po przejechaniu pod nim skupialiśmy już nasze myśli na tym, by nie wpaść w dziurę w podłodze w naszym hotelu.
Tower- Roosevelt
Bez względu na to, czy byliśmy na wycieczce w Montanie, czy też nie, wyruszamy w kierunku Tower-Roosevelt. Naszym pierwszym przystankiem będą Undine Falls. To bardzo ładny wodospad spadający kilkoma kaskadami. Widok na niego mamy już z zatoczki parkingowej. Można dojść do samych wodospadów 14-kilometrowym szlakiem w obie strony, ale my nie byliśmy i wydaje mi się, że nie warto. Są jednak w Yellowstone wodospady, do których warto iść nawet 25 km, a po zgubieniu się to nawet 30 km, ale o nich napiszę w kolejnych postach. 🙂
Milę dalej, po drugiej stronie drogi znajdują się Wraith Falls. prowadzi do nich króciutki 1,3-kilometrowy szlak w obie strony. W czasie naszej sierpniowej wizyty wodospad praktycznie nie istniał, coś tam ledwo ściekało po skale. Jeśli nie będziecie wiosną lub wczesnym latem, to chyba można go sobie darować.
A może chcielibyście zobaczyć niedźwiedzia?
Teraz mały insider tip – za chwilę będziemy mijali miejsce, gdzie ponoć na bank można zobaczyć misia. Po 2,8 mili zaraz za minięciem szlaku Blacktail Creek, po prawej będzie wysypany szutrem parking, a dalej łąki jak okiem sięgnąć. Po tych łąkach podobno uwielbiają przechadzać się niedźwiedzie. Idziemy więc na spacer i rozglądamy się, możemy wziąć lornetkę.
My nawet nie musieliśmy się rozglądać. Co jest najbardziej charakterystycznym znakiem przepowiadającym obecność niedźwiedzia? Oczywiście samochód rangera. Jeśli tylko zobaczycie na poboczu drogi wóz strażnika parkowego, to w zasadzie macie pewność, że zaraz koło wozu będzie niedźwiedź. Oczywiście wiedzą o tym inni turyści i koło samochodu rangera od razu zatrzymują się zwiedzający. Tak było i w naszym przypadku, był ranger, był i miś. Przechadzał się po łące, a potem wdrapał się na pień drzewa i pięknie zapozował do zdjęć.
W naszym przypadku ta lokalizacja się sprawdziła, mam nadzieję, że i Wam dopisze szczęście. Pamiętajcie jednak, że niedźwiedź to niebezpieczne zwierzę i zawsze trzeba zachowywać wobec niego odpowiedni dystans. W przypadku, gdy wybieramy się w teren, koniecznie zaopatrzmy się w sprej na niedźwiedzie i nauczmy się go używać. W momencie, gdy niedźwiedź zacznie na nas szarżować, nie bardzo będziemy mieli czas na czytanie instrukcji. Generalnie, gdy widzimy, że zwierzę chce nas zaatakować, odbezpieczamy sprej i psikamy w kierunku misia poniżej jego głowy. Sprej zawsze nosimy na pasku od spodni, albo pasku od plecaka, dlatego że musimy zawsze szybko mieć go pod ręką. Poszukiwania go w plecaku, albo jeszcze gorzej, w damskiej torebce to w najlepszym przypadku najkrótsza droga do przetestowania swojego ubezpieczenia medycznego.
Miś na drzewie Bliskie spotkanie z misiem
Calcite Spring
Teraz jedziemy do punktu widokowego Calcite Spring. Krótki szlak 0,4 km w obie strony zaprowadzi nas nad brzeg Kanionu Rzeki Yellowstone, szlak kończy się platformą widokową. Rozpościera się stąd piękny perspektywa na żółte klify, szmaragdową rzekę i hydrotermalne źródełka zabarwiające różnokolorowo ściany kanionu. Rządek bazaltowych kolumn niczym szlaczek zdobi górne partie wąwozu. Widok z Calcite Spring Overlook jest uwieczniany na wielu obrazach.
Overhanging Cliff
Następny nasz punkt to Overhanging Cliff – zbocze kanionu z odsłoniętymi na skutek erozji bazaltowymi kolumnami. Najładniejszy widok czeka na nas po drugiej stronie drogi, mamy tu panoramę na kanion i rzekę Yellowstone. Ściany kanionu zdobią równe rzędy heksagonalnych kolumn.
Widok ze stopu Overhanging Cliff
Tower Fall
Ostatnim punktem naszego dzisiejszego zwiedzania jest Tower Fall. Zatrzymujemy się na dużym parkingu przed Tower Fall General Store, stąd mamy kilkadziesiąt metrów do platformy widokowej ze znakomitą perspektywą na 40 metrowy wodospad. To, co szczególnie urokliwe w tej wodnej kaskadzie to wulkaniczne kolumny przypominające skalne zęby, z pomiędzy których wodospad wypływa. Takiemu skalnemu zębowi Tower Fall zawdzięcza swoją nazwę. Stał on kiedyś tuż przy początku kaskady, niestety w 1986 roku odpadł od wodospadu. Opuszczając platformę widokową możemy 1,6 kilometrowym szlakiem w obie strony zejść do rzeki Yellowstone. To jednak stroma wędrówka, bo mamy do pokonania aż 70 metrów różnicy wzniesień. Zważywszy że nic szczególnego nas tam nie czeka, bo dojście do podstawy wodospadu zostało zamknięte przez park, spokojnie możemy sobie ten spacer darować.
Teraz po pełnym emocji dniu wracamy do naszej bazy wschodnią częścią górnej pętelki. Będziemy jeszcze raz przejeżdżać przez Grand Canyon of Yellowstone, jeśli czegoś nie zdążyliśmy zobaczyć poprzedniego dnia, możemy to teraz nadrobić.
W następnym poście opiszę nasz trzeci dzień w Yellowstone i przygotuję plan zwiedzania dla osób, które mogą poświęcić na ten park tylko 2 dni.
Trzeci dzień zwiedzania Yellowstone znajdziecie tutaj:
Jeśli podobał Ci się ten artykuł, będzie mi bardzo miło jeśli wesprzesz mnie na Patronite!
https://patronite.pl/ameryka-dla-podroznika
Lub poprzez PayPal: dorotasulima22@gmail.com
Witam serdecznie,
bardzo dziękujemy za tak szczegółowe opisy zwiedzania Yellowstone. Bardzo się przydały wskazówki co do kolejności czy czekania na parkingach – rzeczywiście bardziej się opłacało poczekać w samochodzie niż parkować „kilometr” dalej – czasowo lepsza inwestycja (i było kiedy zjeść 🙂 ) – na nasze szczęście nie wszyscy czytali Twój blog 😉 Dziękujemy za to, że mogliśmy maksymalnie zoptymalizować nasze zwiedzanie parku – dzięki Twoim szczegółowym opisom dokładnie wiedzieliśmy co po czym należy odwiedzić, żeby nie krążyć i zobaczyć te najpiękniejsze strony parku. Dziękujemy!!
Kochani, jestem Wam bardzo wdzięczna za taki wspaniały komentarz. To w końcu najważniejsze, że to co piszę się przydaje i można z tego zrobić sensowny użytek. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję życzę jeszcze wielu, wielu niezapomnianych wypraw.:)