Poranna wizyta – podsumowanie
Wybierając się do Delicate Arch rankiem mamy gwarancję, że nasza wizyta będzie miała bardziej kameralny charakter. Na pewno rankiem nie dotrą tu chińskie wycieczki. Przynajmniej w stronę do możemy przemierzyć ten szlak w chłodzie poranka, z powrotem będzie już ciepło, ale wtedy będziemy mieć przynajmniej z góry. Rano nie ma też większego kłopotu z parkowaniem, zawsze znajdzie się jakieś wolne miejsce.
Jedyny mankament porannego wyjścia, to brak optymalnego światła do epickich zdjęć. Natomiast, jeśli wystarczą nam zdjęcia ładne, to nie ma co się pchać z tłumem na zachód słońca.
Idziemy do Delicate Arch zimą
Po naszych dwóch pierwszych wizytach rano, postanowiliśmy wreszcie zobaczyć ten sławny zachód słońca przy Delicate Arch. Akurat spędzaliśmy w Utah ferie zimowe i stwierdziliśmy, że zima daje taką szansę, bo nie umrzemy z gorąca idąc po południu.
Na parkingu pojawiliśmy się koło 15-ej, mieliśmy jeszcze ponad 2,5 godziny słońca. Nie było żadnych kłopotów z parkowaniem, rzekłabym nawet, że było pusto. Super, czyli pod łukiem mamy szansę być sami. Nasze nadzieje szybko się rozwiały, pojawiło się kilka busów, a z nich wysiadło kilkunastu turystów, którzy zaczęli drzeć się do siebie w decybelach zbliżonych do startu odrzutowca. Znaczy Chińczycy.
Szybko się zorganizowaliśmy, by wyruszyć jak najszybciej i zostawić to towarzystwo z tyłu. Szlak był piękny w tych okolicznościach przyrody, było mnóstwo świeżego śniegu, świeciło mocne słońce. Trochę się po tym śniegu ślizgaliśmy wchodząc pod gorę, ale ogólnie było bajecznie. Poza jednym. Chociaż wrzeszczącą wycieczkę mocno odsadziliśmy, to niestety wciąż nas razili swoimi krzykami. No tak, głos rozchodzi się do przodu, skonstatował małżonek.
Postanowiliśmy zrobić taktyczny postój i puścić Chińczyków przodem. Okazało się to dobrym pomysłem, bo prawie przestaliśmy ich słyszeć. Kamyczki sugerujące kierunek szlaku były całkowicie przysypane śniegiem i ku naszej radości zobaczyliśmy, że wycieczka przed nami skręca w bok zamiast iść do przodu. Tak, wiem, czasami jesteśmy wredni. 😉
Zyskaliśmy przewagę taktyczną i w zupełnej ciszy, przerywanej jedynie lekkimi porywami wiatru, dotarliśmy pod Delicate Arch. Pod łukiem nie było nikogo! Z boku siedziały tylko dwie pary. Słońce powoli chowało się za horyzont, a my mogliśmy zrobić mnóstwo zdjęć, mając Delicate Arch tylko dla siebie. W świetle zachodzącego słońca wyglądał naprawdę imponująco, a biel śniegu dodatkowo podkreślała magię tego zjawiska. Magię tego zjawiska wkrótce przerwały nawoływania niczym na polowaniu rozproszonym po lesie, oto nadciągała chińska wycieczka. Postanowiliśmy szybko salwować się ucieczką, w nasze ślady poszło kilka towarzyszących nam osób.
Zrobiło się już zupełnie ciemno, założyliśmy nasze latarki czołowe i ostrożnie ruszyliśmy się z powrotem. To był wspaniały spacer przed kolacją i chociaż chwycił już mocny mróz, byliśmy zachwyceni tą zimową wędrówką. Mogę szczerze polecić!
Zimą możemy być tu momentami zupełnie sami.
Idziemy do Delicate Arch na zachód słońca we wrześniu
Następna okazja odwiedzenia Delicate Arch nadarzyła nam się we wrześniu w zeszłym roku (2018). Byliśmy wtedy na wyprawie z moimi rodzicami i oczywiście chcieliśmy im pokazać Delicate Arch w pełnej krasie. Dlatego też zdecydowaliśmy się na popołudniową wędrówkę, naiwnie sądząc, że po sezonie nie będziemy musieli konfrontować się z wielkimi tłumami. Nic z tych rzeczy, tłum był dużo większy niż w wakacje. Zwarta kolumna sunęła po stromym zboczu w kierunku Delicate Arch. Sunęliśmy i my. Pomimo zbliżającej się już jesieni, dalej było bardzo ciepło i kilkakrotnie przystawaliśmy na odpoczynek.
Na samej górze ludzi było jeszcze więcej, skalny amfiteatr był szczelnie wypełniony, a w kolejce do Delicate Arch stało kilkadziesiąt osób, szacunkowo na pół godziny stania. Cóż, stanęliśmy w tej kolejce i uzbroiliśmy się w cierpliwość. Już, już miała nadejść nasza kolej, gdy pojawiła się chińska wycieczka. Nic sobie nie robiąc z kolejki i szykujących się do zdjęć ludzi pod łukiem, wpakowali się im przed obiektyw. Chińczykom oczywiście to nie przeszkadzało, że mają w tle innych ludzi. Jednak ludzie w kolejce zaczęli się burzyć i Chińczycy usłyszeli, że są „rude” i zachowują jakby tu był „empty space”. Dodam, że wyrazy oburzenia wypowiadane były z różnym akcentem.
Chińczycy sprawiali wrażenie, jakby zupełnie nie wiedzieli, o co wszystkim chodzi. W końcu ktoś przemówił do nich po chińsku. Zrozumieli i nawet wyglądali, jakby było im trochę głupio. W sumie to nawet nie wiem, co im powiedziano, niemniej jednak szybko ulotnili się spod Delicate Arch.
Teraz wszystko wróciło do normy. Zasiedliśmy w amfiteatrze i my, podziwiając zachód słońca. Dało się też zrobić sporo fajnych zdjęć, bo gdy funkcjonuje kolejka, to zawsze jest taki moment, że nikogo nie ma pod łukiem. To moment, gdy jedni schodzą, a drudzy jeszcze nie weszli pod łuk.
Generalnie, nawet pomijając chińską wycieczkę, nie było to fajne doświadczenie. Razem z nami kłębiło się przy Delicate Arch ze 300 osób, a może nawet i więcej. Nigdy nie widziałam tu takiego tłumu. Było głośno, rozmowy, śmiechy, pokrzykiwania, z kontemplacją przyrody nie miało to wiele wspólnego.
Kilka słów podsumowania
Gdybym miała wybierać, kiedy iść do Delicate Arch, to raczej zdecydowałabym się na ranek. Brak kłopotów z parkowaniem i mało ludzi bardzo za tym przemawiają. Można też wybrać się na zachód słońca zimą, ale warto wtedy sprawdzić, czy nie ma akurat Chińskiego Nowego Roku. 🙂
Przy popołudniowym wyjściu koniecznie zabierzcie latarki, na pewno będziecie chcieli zostać pod Delicate Arch do samego zachodu słońca. Latem weźcie dużo wody, więcej niż się Wam wydaje konieczne. Pamiętajcie o kapeluszu i kremie od słońca, ponieważ na łysym zboczu przypieka niemiłosiernie.
Latem przed wyruszeniem na szlak warto sprawdzić prognozę pogody. Jeśli będzie wskazywać ponad 30 stopni C to lepiej wybrać poranną wędrówkę. Pod tym linkiem znajdziecie prognozę pogody, z której korzystamy i która najczęściej się sprawdza: https://www.accuweather.com/en/us/moab-ut/84532/weather-forecast/336126
A o najciekawszym szlaku w parku Arches, na którym zobaczycie aż 7 łuków skalnych możecie poczytać tutaj:
A tutaj znajdziecie opis mojego ukochanego szlaku w Arches, jest naprawdę wyjątkowy, prowadzi do bajecznego łuku, a do tego nie ma na nim ludzi:
Jeśli podobał Ci się ten artykuł, będzie mi bardzo miło jeśli wesprzesz mnie na Patronite!
https://patronite.pl/ameryka-dla-podroznika
Lub poprzez PayPal: dorotasulima22@gmail.com
Zostały wspomnienia. Piękny,chociaż trochę męczący szlak. Jednak widok potem zapiera dech. Powrót na latarkach zapamiętam do końca życia , bo to miało coś z magii
Tak, to miejsce na niezapomnianą przygodę, szczególnie, gdy zamarudzi się pod łukiem do zmroku. A raczej wszyscy to robią, bo w ostatnich promienie słońca Delicate Arch wygląda najbardziej niesamowicie. 🙂
Naprawde piekne miejsce, bylismy 3 lata temu w lecie, po poludniu, bylo duzo ludzi ale udalo nam sie zrobic piekne zdjecia o zachodzie slonca. Najbardziej zastanawial mnie brak wyobrazni rodzicow kilkuletnich dzieci biegajacych bez opamietania w dosyc niebezpiecznych miejscach.
Naprawde warto tam pojsc, 3 mile, trasa nie jest trudna a ten widok na koncu priceless!
Tak, zobaczenie Delicate Arch po raz pierwszy zrobiło na mnie prawie tak piorunujące wrażenie jak zobaczenie Monumant Valley. I rzeczywiście przy samym łuku jest dosyć niebezpiecznie, ja bym tu dziecka nie puściła samopas. Mój brat upuścił zaślepkę do aparatu i po sekundzie była na dnie skalnej niecki. Trzeba tu jednak uważać.
Pięknie tam 🙂 Chciałbym się tam kiedyś wybrać…
Ja uwielbiam to miejsce po mimo tłumu i zgiełku. Bardzo polecam i trzymam kciuki za spełnienie marzeń. 🙂
Dzien dobry,
własciwie dobry wieczór.Czytam Pani blog od mniej więcej pól roku i wciąż wracam i wracam.Tyle pochwał i dobrych słow pod Pani adresem,ze trudno dodac cos nowego i oryginalnego.
Jak wszyscy odwiedzający tą stronę jestem pod wrazeniem kultury słowa,wiedzy i pasji podrózowania.
Widzę,ze niedawno była Pani w sieci,postanowiłam wreszcie napisac z prosbą o pomoc .
Na przełomie sierpnia i wrzesnia wybieram się z przyjaciółką do USA,w planie parki narodowe Grand Canyon,Antelope ,Wave(sprobujemy szczęscia na loterii),Monument Valley,Mesa Verde,Arches,Canyonlands,Bryce ,Zion,Las Vegas,Death Valley ,no i koniecznie Yellowstone.Nie wiem czy starczy czasu na Valley of Gods,Valley of Fire i Sequoia.Jak łatwo zauwazyc wymienione parki to częsc trasy,którą proponuje Pani na swoim blogu.
7 – 8 wrzesnia musimy byc w Nowym Jorku.
Wciąz nie mamy pewnosci w jakiej kolejnosci zaplanowac podróz.Czy najpierw Nowy Jork potem parki.Kiedy Yellowstone i jak się tam najlepiej dostac .Samolotem do Jackson Hole lub Denver i samochod,Salt Lake City?
Jak Pani zaplanowałaby taką podroz?Dwa ,trzy tygodnie?
Problem polega na tym,ze obie jestesmy w tak zwanym srednim wieku, moze nawet bardziej niz srednim (kiedys wspominała Pani o trasie dla seniorów).
Na dodatek tylko moja przyjaciółka prowadzi samochód
Proszę o podpowiedz.
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
wciaz pod wrazeniem Pani opowiesci
Babcia Dorota
Dobry wieczór pani Doroto,serdecznie witam moja imienniczkę. 🙂 Jestem Pani niezmiernie wdzięczna za tyle ciepłych słów! 🙂 Wszystko, co piszę, płynie z serca, bo kocham Amerykę i uwielbiam podróże z moją rodziną, to zawsze najlepsze dni w roku. 🙂
Jeśli chodzi o Pani wyprawę, to jeśli ma Pani takie możliwości, to zarezerwowałabym na zwiedzanie zachodu 3 tygodnie, tym bardziej, że planuje pani również Yellowstone. Proponowałabym zacząć przygodę z Ameryką właśnie od tego parku, bo przełom sierpnia i września to na Yellowstone pora idealna. W późniejszym terminie może już spaść śnieg. Najwygodniej byłoby przylecieć do SLC, bo stąd najbliżej do parku, ale Denver też jest dobrym pomysłem, bo ma chyba lepsze połączenia. Tutaj trzeba też wynająć samochód. Wynajęcie samochodu w Jackson Hole na pewno będzie bardzo drogie, bo tam wszystko kosztuje więcej niż w innych miejscach. Potem zwiedziłabym Utah, następnie Arizonę i Nevadę. Warto też jakoś upchnąć Sekwoje. A potem z LA, albo z Las Vegas można polecieć na zwiedzanie Nowego Yorku.
Jeden kierowca spokojnie sobie poradzi na tej trasie, w USA drogi są wygodne, nie ma na nich szaleńców, a wszędzie przy autostradach są wygodne miejsca do odpoczynku.
Proszę pomyśleć nad planem, gdy już będzie miała Pani wstępny zarys, to możemy go tutaj skonsultować. 🙂
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru!