Rainbow Bridge – największy skalny most na świecie

Droga do Rainbow Bridge

Wiedząc już, gdzie jest w przód, a gdzie w tył, wyruszamy do Rainbow Bridge. Lake Powell to zalany kanion, dlatego ma wiele odnóg, zatok i zatoczek i można się tu zgubić. Dlatego koniecznie przestudiujcie mapę przed wyruszeniem w drogę. My za pierwszym razem dotarliśmy do Rainbow Bridge bez problemu, ale już za drugim pogubiliśmy się i wpłynęliśmy do jakiejś malowniczej zatoczki z piękną plażą.

Najlepiej poruszać się po jeziorze zgodnie z numerami boi umieszczonymi na wodzie. Z naszej Wahweap Marina kierujemy się na boję numer 10. Jeśli dotrzecie do numer 1, to znaczy, że popłynęliście w złym kierunku. Ten kierunek to Antelope Canyon. Zatem podążamy ku boi numer 10, mając Antelope Island po prawej. Płyniemy kanałem z ograniczeniem prędkości, po lewej stronie zobaczycie olbrzymi ostaniec o nazwie Castle Rock.

Po wypłynięciu z kanału kierujecie się na boję numer 13. Teraz możecie rozwinąć już normalną prędkość. Po prawej pojawi się fantastyczny Tower Butte, podobny do ostańców w Monument Valley. Od tego momentu już trudno się będzie zgubić. Po prawej mijamy słynne „Crossing of the Fathers”- przeprawę przez rzekę Kolorado pierwszych odkrywców (teraz niestety pod wodą) i wpływamy do przepięknej Padre Bay.

Padre Bay to jeden z najpiękniejszych odcinków naszej wycieczki. Możecie się tu poczuć, jakbyście zwiedzali Monument Valley z wody. Po obu brzegach jeziora zobaczycie fantastyczne ostańce, po prawej Gunsight Butte i Cookie Jar Butte, a po prawej Padre Butte, Domingez Butte i Boundary Butte.

Przy boi numer 27 opuszczamy Padre Bay mając po prawej stronie urodziwy Gregory Butte.

Po wypłynięciu z Padre Bay po obu stronach zaczną się pojawiać boczne kaniony. My jednak trzymamy się numerowanych boi aż do boi z numerem 49. Teraz skręcamy w prawo i wpływamy do Forbidden Canyon.

W tym miejscu zaczyna się zabawa, bo z każdym metrem kanion się zwęża. Na widok jednostki pływającej zbliżającej się do nas z naprzeciwka, zaczynamy zastanawiać się, jak my się miniemy. Jest to w dużej mierze złudzenie, bo miejsca jest sporo, jedynie fale powodowane mijaniem innych pojazdów są w wąskim kanionie dużo dotkliwsze. Dalej już nie ma boi, ale za to są znaki na Rainbow Bridge. Jeszcze tylko kilka wąskich pasaży i przed nami pojawia się marina.

Czas dotarcia motorówką na pełnym gazie to około półtorej godziny. Liczcie jednak dużo więcej, bo na pewno będziecie zatrzymywać się na zdjęcia i na podziwianie widoków.

 

Lake Powell
Tym kanałem opuszczamy Wahweap Bay.

 

Lake Powell
Wypływamy na szerokie wody.

 

Lake Powell
Przepiękne formacje skalne w Padre Bay

 

Lake Powell
Z jeziora widać też elektrownię Navajo Power Plant

 

Forbidden Canyon
Forbidden Canyon – tędy podpływamy do Rainbow Bridge

 

Cumowanie

Zapewne cumowanie jest prostym procesem, skoro pracownik mariny nawet o nim nie wspomniał. My jednak mamy zgoła inne doświadczenie. Mając wskazówkę, że na łodzi robimy wszystko tak jak w samochodzie, do cumowania podeszliśmy jak do parkowania. Czyli małżonek zmniejszył prędkość i zaczął zbliżać się do rampy. Na widok naszej motorówki sunącej w kierunku mariny na wszystkich  zacumowanych jednostkach pływających podniósł się wielki krzyk i co bardziej rosłe chłopy zaczęły biec w naszym kierunku. Nasza jednostka rozpoczęła już jednak proces taranowania. Został on powstrzymany, gdy na nasz dziób rzuciło się kilku panów i siłą swoich mięśni zatrzymali naszą motorówkę. Silnik! Wyłącz silnik! Kto cumuje na włączonym silniku?! Jak to kto? Ten któremu powiedziano, że z motorówką jak z samochodem. Czy ktoś parkuje na wyłączonym silniku?

Panowie pomogli nam „zaparkować” naszą łódkę, a my zostaliśmy okrzyknięci jełopami roku, a może nawet i dziesięciolecia. Jedyne, co mogłam zrobić, to założyć ciemne okulary i naciągnąć na oczy kapelusz. Udawanie, że tych, co są ze mną w łodzi nie znam, nie miało większych szans powodzenia. Mój syn w takich sytuacjach, gdy ośmieszamy się kompletnie, zawsze mi proponuje, byśmy w rozmowach przeszli na jakiś inny język, co jest przejawem silnego poczucia patriotyzmu. 😉

Następną okazję przejścia na inny język mieliśmy przy tankowaniu, o czym za chwilę.

 

Rainbow Bridge marina
Za drugim razem cumowanie poszło nam dużo lepiej. 😉

 

Szlak do Rainbow Bridge

Po szczęśliwym zatrzymaniu się przy marinie pora wyruszyć na szlak do Rainbow Bridge. Szlak jest bardzo krótki, ma tylko 2 mile (3,2 km) w obie strony, jest również bardzo, bardzo prosty. W miesiącach letnich przygotujcie się jednak na upał, duża część szlaku na ma cienia.

Ścieżka jest utwardzona, jak już wspomniałam, przyjaznym dla duchów tworzywem i bardzo wygodnie się nią idzie. Po drodze będziecie mijać tzw. Hanging Garden, czyli ściany kanionu porośnięte bujną roślinnością. Roślinki czują się tu dobrze, bo na ścianach gromadzi się sporo wilgoci.

Rainbow Bridge pojawi się nagle, gdy wyjdziemy zza zakrętu. Most robi piorunujące wrażenie. Jest nie tylko potężny, ale ma również regularny, zaokrąglony kształt tęczy.

Do niedawna można było oglądać Rainbow Bridge tylko z jednej strony, przybywając tu w ciągu dnia zawsze mieliśmy widok pod słońce. Ostatnio przedłużono szlak i możemy zobaczyć Rainbow Bridge również od południa. Z tej strony Tęczowy Most jest do późnego popołudnia skąpany w słońcu.

Oczywiście z szacunku do rdzennych mieszkańców trzymamy się wyznaczonej ścieżki i nie pakujemy się pod łuk. Możemy spróbować skomunikować się z duchami, jeśli będziemy zachowywać się przyzwoicie, niewykluczone, że nam odpowiedzą. 🙂

 

Rainbow Bridge
Rainbow Bridge wyłania się nagle zza skał.

 

Rainbow Bridge

 

Rainbow Bridge

 

Rainbow Bridge

 

Rainbow Bridge
Rainbow Bridge od drugiej strony

 

Tankujemy motorówkę

Po wędrówce do Rainbow Bridge czasu wystarczy Wam tylko na powrót do Wahweap Marina. Ale najpierw musicie zatankować motorówkę, bo zabraknie Wam benzyny, by wrócić. A tankowanie na pływającej stacji benzynowej samo  w sobie jest przygodą.

Zatem musicie udać na Dangling Rope Marina, przy której jest nawodna stacja benzynowa. By dopłynąć do stacji, trzeba skręcić w boczny kanion między bojami 42 a 43.

Po wpłynięciu do kanionu stację widać już z daleka. My pomni doświadczenia przy Rainbow Bridge wyłączyliśmy zawczasu silnik, co  na niewiele się zdało, bo i tak z impetem przywaliliśmy w rampę z dystrybutorami. Jak nic mamy dziurę i zaraz zatoniemy! Małżonek zaczął tankować, a ja wysłałam 10-letniego wtedy synka na dziób, by ocenił stopień zniszczeń. Tak mama, jest dziura, ale powyżej poziomu wody, więc nie zatoniemy. 😀

Po chwili podszedł do nas pan, który skończył tankowanie swojej łodzi i zaczął zachwycać się naszą jednostką pływającą. „Czy to Wasza motorówka?” – zapytał. Nie, pożyczona. „Że też mają taki sprzęt w wypożyczalni! Bo to niezwykle droga łódź i niezwykle szybka, ten model wygrał ostatnio wyścig … [nazwy nie pamiętam].” Po odejściu naszego rozmówcy objechałam małżonka, że rozwalił taką drogą i wspaniałą łódź. Małżonek przyjrzał sie dziobowi i oznajmił, że nie ma żadnej dziury, owszem, jest wgniecenie, ale wcale nie wiadomo, czy to nasze dzieło.

Brak dziury zdecydowanie mnie uspokoił, ale całą drogę myślałam już o kolejnym tankowaniu, które nas czeka. Bo niestety benzynę z tego tankowania zużyjecie na drogę powrotną. Drugie i na szczęście ostatnie tankowanie zrobicie już tuż przy marinie. Jest to stacja benzynowa Sinclair (o ile nie zmienił się jej operator).

 

Lake Powell Dangling Rope Marina
Dangling Rope Marina i stacja benzynowa

 

Lake Powell
Nawodna stacja benzynowa

 

Oddajemy motorówkę

Teraz przybijamy do mariny, możecie zacumowć na pierwszym wolnym miejscu. Po zacumowaniu łodzi podejdzie do Was pracownik mariny, obejrzy motorówkę, czy nie ma uszkodzeń, sprawdzi też śrubę.

Na wskazane mu wgniecenie machnął ręką i wyjaśnił, że to normalne użytkowanie łodzi i po to ma łódź obijacz, żeby się o to nie martwić. Także wszelkimi drobnymi uszkodzeniami nie należy się specjalnie przejmować, poza tym i tak macie ubezpieczenie.

Pracownik odbierze też od Was kluczyk, dlatego nie musicie odwiedzać już biura, możecie od razu iść do samochodu.

 

CZYTAJ DALEJ:

2 komentarze

  1. Tak ,bylem pierwszy raz na boatcie, to bylo 15lat temu
    Ale tez bylem swoim boatem ( mialem przez20 lat ) Na tym wielkim jeziorze ( ponad 2000 mil lini brzegowej) jest piekny.
    Mialem przygode z moim kolega
    W ostatni dzien poplynelism w canyon po prawej stronie jak sie wyjezdza z Marine.
    Zabraklo benzyny
    Musielismy byc towowani przez drugi boat
    Kosztowalo to $100 ,plus $50za 5 galonow benzyny.Nauczke mialem ze trzeba mniec z15 gal paliwa w zapasie
    Teraz mam 3 pomaranczowe karnisty po 5gal kazdy gdy wybieram sie na wieksze jeziora Lake Meade czy Roosevelt.
    Nauka kosztuje.
    m

    1. Widzę, że nie tylko my mieliśmy na Lake Powell przygody. Nasze na szczęście odbyły się bezkosztowo. My mieliśmy kiedyś w łodzi zepsuty wskaźnik paliwa, ale i tak mieliśmy w planach tankowanie na Dangling Rope Marina. Jeśli jeszcze kiedyś pożyczymy taką łódkę, to pewnie też weźmiemy kanistry, by móc popłynąć gdzieś dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *